Góralskie veto. Prof. Simon: Akurat górale w Zakopanem specjalnie nie zbiednieją

– Nie uważam, że te wszystkie bunty są merytorycznie uzasadnione. Rozumiem finanse, choć myślę, że akurat górale w Zakopanem specjalnie nie zbiednieją – tak prof. Krzysztof Simon w „Debacie Dnia” na antenie Polsat News odniósł się do tzw. Góralskiego Veta i otwarcia działalności na Podhalu.

Wielu przedsiębiorców z Podhala, w tym kwaterodawcy i gestorzy stacji narciarskich, zamierza otworzyć swoje działalności po 17 stycznia, bez względu na ewentualne dalsze obostrzenia. W tym celu powstała inicjatywa „Góralskie Veto”, która zrzeszyła kilkuset przedsiębiorców. Inicjatorem akcji jest architekt Sebastian Pitoń.

W odpowiedzi na oczekiwania podhalańskich przedsiębiorców rządzący uruchomili plan wsparcia dla gmin górskich, w ramach którego trafić ma do nich miliard złotych. Jak zapowiedział w poniedziałek wicepremier, minister rozwoju, pracy i technologii Jarosław Gowin, pomoc to m.in. przeszło 700 mln zł na inwestycje.

Sebastian Pitoń mówił we wtorek w Radiu ZET, że „rząd chce nas (górali – red.) przekupywać naszymi własnymi pieniędzmi, bo to my będziemy musieli oddać te pieniądze, my poniesiemy koszty inflacji”. Dodawał, że sam przeszedł covid i jest to choroba „lekka i przyjemna”.

Sebastian Pitoń mówił we wtorek w Radiu ZET, że „rząd chce nas (górali – red.) przekupywać naszymi własnymi pieniędzmi, bo to my będziemy musieli oddać te pieniądze, my poniesiemy koszty inflacji”. Dodawał, że sam przeszedł covid i jest to choroba „lekka i przyjemna”.

„Spodziewam się hejtu”

W „Debacie Dnia” do inicjatywy przedsiębiorców odniósł się prof. Krzysztof Simon, specjalista w dziedzinie chorób zakaźnych, członek Rady Medycznej. Zapewnił, że „mamy epidemię, ona się szerzy i słabo ją kontrolujemy”.

– Są dwa elementy kontroli epidemii. Jedna to dystans, restrykcje, mycie rąk i noszenie masek, które to część niestety u nas łamie. Drugą są szczepienia jak najszerszej grupy społecznej, ale do tego muszą być szczepionki. Innej możliwości walki nie ma – kontynuował.

– W związku z tym nie uważam, że te wszystkie bunty są merytorycznie uzasadnione. Rozumiem finanse, choć myślę, że akurat górale w Zakopanem specjalnie nie zbiednieją. Problem jest z dużymi restauracjami i hotelami, które zapewniają wielu osobom dużo pracy i nie są w stanie ponosić tych kosztów. Niemniej jednak zdaje się, że dostały taką pomoc, która pomoże im przetrwać ten trudny okres – kontynuował.

Zwracając się do Agnieszki Gozdyry, dodał: „nie sądzi pani, że ktokolwiek umrze na Podhalu i w Zakopanem z głodu”.

– Zaraz będzie miał pan hejt z Podhala – odpowiedziała prowadząca program.

– Ale ja się tego spodziewam. Tyle hejtu w życiu słyszałem. Ja wolę merytoryczną dyskusję niż kogokolwiek obrażanie – podsumował.

źródło: interia.pl
foto: Pixabay