Eksperci przypominają skąd się wzięły ruchy antyszczepionkowe

O pochodzeniu ruchów antyszczepionkowych przypomina serwis BBC News. Jak informuje portal, wszystko zaczęło się od publikacji w The Lancet artykułu doktora Andrew Wakefielda. Po 12 latach pismo wycofało artykuł, gdyż opisane w nim badania okazały się naciągane.

Jak podaje PAP, Brian Deer, dziennikarz śledczy brytyjskiej gazety The Sunday Times, wspominał, że w lutym roku 1998 na łamach The Lancet opublikowany został artykuł doktora Andrew Wakefielda. Wynikało z niego, że do szpitala w Londynie trafiło 12 dzieci, z których u ośmiu w ciągu mniej niż 14 dni po podaniu szczepionki MMR (przeciwko odrze, śwince i różyczce) wystąpiły objawy autyzmu. Pojawiła się także choroba jelit.

Sprawa stała się głośna i wielu rodziców przestało szczepić dzieci – nie tylko szczepionką MMR.

Jednak gdy Deer bliżej przyjrzał się sprawie, badania okazały się naciągane. Objawy autyzmu u jednego z dzieci pojawiły się nie kilka dni, ale kilka miesięcy po szczepieniu. I był to jedyny prawdziwy przypadek autyzmu w całej grupie.

Dobór dzieci do badania był tendencyjny i inspirowany przez małą organizację przeciwną szczepieniom. Instytucje medyczne przez lata analizowały badania Wakefielda, co skończyło się wykreśleniem go z rejestru lekarzy – nikt nie uzyskał wyników potwierdzających teorię o związku szczepionki z autyzmem. Lancet wycofał artykuł z bazy danych. Jednak stało się to dopiero 12 lat po opublikowaniu artykułu.

Choć w Wielkiej Brytanii odsetek zaszczepionych dzieci w końcu wrócił do poziomu sprzed 1998 r., teorie Wakefielda żyją własnym życiem. A Deer nadal jest bombardowany mailami przez przeciwników szczepionek – jako człowiek zaprzedany lobby farmaceutycznemu.

Jak tłumaczą eksperci, każdy lek – także szczepionka – może powodować skutki uboczne. Jednak korzyści są znacznie większe niż ryzyko.

Pierwsza skuteczna szczepionka – przeciwko czarnej ospie – pojawiła się w pod koniec XVIII wieku. Jednak właśnie sukces szczepionek doprowadził do sprzeciwu przeciwko ich stosowaniu – rodzice nie widzieli powodu, by szczepić dzieci przeciwko chorobom, na które nie chorował nikt, kogo znali.

Juniper Russo, samotna matka z Chattanooga (stan Tennessee) należała do ruchu antyszczepionkowego. Jak wspomina, przeraziło ją badanie Wakefielda, a osoby zaangażowane w ruch uważały, że to bohater, który został uciszony na skutek związanego z rządem spisku. Sama myślała podobnie – że Big Pharma chce zaszkodzić jej dziecku, byle tylko zarobić. Zmieniła zdanie, gdy u jej nigdy nieszczepionej córki rozpoznano autyzm.

Teraz Russo prowadzi bloga ,Back from Nature, wspierając opiekę medyczną opartą na podstawach naukowych. Podobnie jak dziennikarz Brian Deer narażona jest na pogróżki przeciwników szczepionek, którzy zarzucają jej zdradę.

Heidi Larson, antropolog z London School of Hygiene and Tropical Medicine stara się zrozumieć odczucia ludzi związane ze szczepionkami.

– Ludzie umacniają się w sprzeciwie wobec szczepionek, ponieważ czują, że nikt ich nie słucha. Zamiast tylko podawać informacje, trzeba nauczyć się ich słuchać. Uważam, że musimy o wiele lepiej wspierać pracowników służby zdrowia w ich trudnych rozmowach – powiedziała Larson.

Ewelina Kowalczyk/Kurier Medycyny
Źródło: Rynek Zdrowia, Kurier Medycyny