300 tysięcy zakażeń, ale najgorsze dopiero przed nami. Oto co nas czeka w lutym

W ciągu ostatniego tygodnia odnotowano w Polsce 300 tysięcy nowych przypadków zakażenia grypę. Eksperci uważają jednak, że to liczba mocno niedoszacowana, bo dotyczy tylko potwierdzonych pacjentów. Najgorsze jednak dopiero przed nami, bo jak przyznaje minister zdrowia, najwięcej przypadków grypy wykrywa się w naszym kraju w lutym i w marcu.

1. Infekcje wirusowe znowu w natarciu

Ostatnie trzy lata dla polskiej służby zdrowia nie należały do łatwych. Pandemia COVID mocno nadwyrężyła możliwości publicznej opieki zdrowotnej i pokazała, jakie aspekty systemu należy poprawić. Niestety, to jeszcze nie koniec. Chociaż nie brakuje osób wyrażających sceptycyzm wobec słów ministra Niedzielskiego, który jeszcze nie tak dawno grzmiał, że konieczne mogą być kolejne restrykcje sanitarne, to poważne zagrożenie ze strony infekcji wirusowych jest znów realne.- Mamy do czynienia z czterema grupami przypadków, które się ze sobą mieszają w przychodni. Są to choroby przeziębieniowe, wśród nich wyróżniamy już drugą grupę, czyli RSV. Dotyka on wszystkich, ale szczególnie narażone są na tego wirusa małe dzieci do piątego roku życia, z naciskiem na młodszą podgrupę. Przebieg infekcyjny chorób przeziębieniowych jest stosunkowo łagodny, jednak u małych dzieci jest ciężej, bo dochodzi do zapalenia oskrzeli i oskrzelików – tłumaczy dr Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych i prodziekan Wydziału Medycznego na Uczelni Łazarskiego.

Ekspert wymienia także pozostałe dwie pozostałe grupy dolegliwości, które w ostatnim okresie szczególnie dają się nam we znaki.

– Trzecia grupa to zwyczajna grypa, której jest więcej niż w analogicznych okresach lat ”przedcovidowych”. Zwykle więcej jej przypadków spotykaliśmy w lutym i marcu. Teraz pojawia się wcześniej, a jest zaledwie na fali wznoszącej i będzie ich więcej. Czwartą grupę tworzą przypadki COVID. Z tymi czterema grupami infekcji zgłaszają się pacjenci w każdym wieku, jednak zdecydowanie przeważają małe dzieci – objaśnia lekarzKolejki do aptek i przychodni mogą w najbliższym czasie rosnąć. Związane jest to z warunkami atmosferycznymi, słabszą odpornością, niechęcią Polaków do szczepień, ale nie tylko.

– Potężnym błędem jest brak prowadzenia kampanii edukacyjnej, także dotyczącej tego, jakimi narzędziami dysponuje pacjent szukający pomocy, co powiększa te kolejki do lekarzy. Są teleporady pierwszego kontaktu i nie ma promocji tego narzędzia. Jest nocna i świąteczna opieka medyczna, ambulatoryjna i wyjazdowa. Ludzie wciąż zgłaszają się tylko do lekarza rodzinnego albo na SOR. W systemie jest dziura, w odczuciu pacjentów. A warto przypomnieć o nocnej i świątecznej opiece medycznej. Ludzie dzwonią na pogotowie, jadą na SOR. Często są zmuszeni niepotrzebnie iść do pracy podczas infekcji albo dają dziecku ibuprofen i wysyłają do szkoły – tłumaczy dr Sutkowski.
2. Wzrost zachorowań dopiero się rozpędza

Niestety, jest dużo ludzi, którzy skrajnie demonizują system szczepień. A tylko one są najbardziej bezpiecznym wyborem w starciu z poważnymi infekcjami wirusowymi. Warto też przypomnieć, że zaniedbana grypa prowadzi do poważnych powikłań. Należą do nich dolegliwości sercowe, a także zaostrzenie astmy lub cukrzycy.

– Niestety, tę sytuację mamy trochę na własne życzenie. To swoisty, gorzki autoportret Polski, jeśli chodzi o zdrowie publiczne. Nie szczepimy się przeciwko COVID czy grypie. Już półroczne dzieci można szczepić. Jeśli ktoś się obawia ukłucia, można przyjąć szczepionkę donosową, dla niektórych nawet refundowaną. Jeżeli nie chcemy szczepić dzieci, to szczepmy chociaż siebie. Przecież jeśli dziecko nie chodzi do szkoły, to ma kontakt prawie tylko z rodzicami, a oni mogą przynieść grypę do domu. Ludzie dorośli nie szczepią się także przeciw pneumokokom. Jako społeczeństwo nie zachowujemy się odpowiedzialnie, nie zakładamy maseczek w autobusie. Tak samo w aptece, gdzie jest taki obowiązek, a i w przychodni czasem ciężko o to uprosić pacjentów – zauważa dr Sutkowski.I nie jest odosobniony w swoich spostrzeżeniach. Sytuacją w publicznych placówkach opieki zdrowotnej dzieli się też aktywny w mediach społecznościowych dr Szymon Suwała, endokrynolog. Ekspert przypomina również o tym, że wirusem grypy możemy zarażać nawet, gdy wydaje nam się, że już wyzdrowieliśmy.”Grypa zbiera swoje żniwo, uważajcie na siebie i swoich bliskich, zwłaszcza przy okazji nadchodzących spotkań rodzinnych. Pamiętajcie, że okres wylęgania choroby wynosi 1–4 dni (przeciętnie 2 dni), zaś okres zakaźności u dorosłych to 1 dzień przed i do 5-10 dni po wystąpieniu objawów, a u małych dzieci kilka dni przed i ponad 10 dni po wystąpieniu objawów” – relacjonuje i przestrzega na swoim Instagramie lekarz.

Minister zdrowia Adam Niedzielski z kolei przypomina, że w Polsce musimy przygotować się na dwa scenariusze rozwoju grypy. Ten bardziej optymistyczny zakłada, że jesteśmy już w szczycie zachorowań. – Ten pesymistyczny mówi, że nie jesteśmy w żadnym apogeum grypy, tylko to apogeum będzie miało miejsce tak, jak w poprzednich latach, na przełomie lutego i marca. To oznacza, że dopiero się rozpędzamy. A wtedy możemy dojść już nie do 300 tys. zachorowań na grypę tygodniowo, ale do liczb stosunkowo większych – ostrzegał szef Ministerstwa Zdrowia w TVN24.
3. Jak rozpoznać objawy?

Rozróżnienie objawów grypy sezonowej od objawów COVID jest bardzo trudne. Obie choroby atakują głównie układ oddechowy, przenoszą się drogą kropelkową, a czynnikiem chorobotwórczym jest wirus. Charakterystycznym objawem infekcji koronawirusem jest utrata powonienia, jednak nie ma co do tego absolutnej reguły. Do objawów wspólnych dla COVID i grypy należą:

kaszel,
duszności,
gorączka,
rozbicie i ból mięśni to objawy obu tych chorób wirusowych,
objawy ze strony układu pokarmowego,
zawroty głowy,
wzmożona męczliwość i ból głowy.

W przypadku przeziębienia – częściej możemy zauważyć stan zapalny zajmujący zatoki, nieżyt nosa, ból gardła, a temperatura jest łatwiejsza do zbicia. Warto pamiętać, że najlepszą metodą pozwalającą na odróżnienie COVID-19 od grypy jest badanie testami antygenowymi.
4. Potrójne testy i szczepienie w aptekach

Waldemar Kraska, wiceminister zdrowia, poruszył w programie „Sygnały dnia” temat zmian w systemie ochrony przed chorobami wirusowymi, takimi jak COVID, grypa i RSV. Nowością mają być potrójne testy, których celem będzie wykrycie każdej z tych infekcji. Od stycznia będą refundowane i dostępne do zlecenia przez lekarza rodzinnego. Kraska wspomniał także o projekcie przekształcania punktów aptecznych w „apteczne punkty szczepień”. Zasłaniając się przerwą w okresie parlamentarnym, nie dał bardziej konkretnych informacji.

– Chodzi o pewne aspekty ustawowe, które nam to uniemożliwiają. Okres świąteczny nie jest okresem parlamentarnym, więc myślę, że po nowym roku będzie ta sytuacja unormowana i szczepionkę przeciwko grypie także będzie można w aptece przyjąć – powiedział Waldemar Kraska.

źródło: portal abc zdrowie.pl